wtorek, 28 kwietnia 2015

Kocyk małego podróżnika

Shutterstock
Od jakiegoś czasu podróżujemy z dziećmi, początkowo myśleliśmy, że to w ogóle się nie uda, że nasze bąble będę głośno protestować i ostatecznie nasze podróże będą się musiały mocno zmienić lub odbywać rzadziej i bez dzieci. Doświadczenia znajomych oraz historie blogerów podróżujących z dziećmi skłoniły nas jednak do eksperymentów. Najpierw były krótkie wycieczki - samochodem, pociągiem, był jeden rejs, krótki lot. Było dobrze, byliśmy zaskoczeni, ale też po prostu szczęśliwi. Dla dzieci podróże okazały się przygodą, a niedogodności - urokiem.

Od tego czasu minęło już kilka lat, a my na wyprawy wyruszamy częściej i dalej. Przechodząc do sedna - jest jedna rzecz, której nie mogę się oprzeć. Dziecięce gadżety "idealne do wykorzystania w podróży". Szczęście, że nie ma ich zbyt wiele i ciężko natknąć się na nie przypadkowo. Jednej rzeczy natomiast nie mogliśmy długo znaleźć. Lekkiego, ale też ciepłego kocyka, który w zależności od sytuacji mógłby zastąpić śpiworek, kołderkę, czy nawet przytulankę. Na chłodny wieczór, czy dłuższą podróż. Moje dzieci, to zmarzluszki i to okazało się problemem na dłuższą chwilę. 

Na szczęście odkryłam polar minky. Poleciła mi go inna mama, bynajmniej nie podróżniczka. Kocyki takie szyję sama, trudno o większy rozmiar tego cuda, zwykle są to kocyki do wózka lub klasyczne koce, na szczęście uszycie koca okazało się dość banalne :) Mamy ich co najmniej kilkanaście, a dzieci nie ruszą się bez swoich ulubionych nigdzie! Materiał jest wyjątkowo przyjemny, ciepły, ale też delikatny i co najważniejsze - lekki i nie zajmuje dużo miejsca. Dla nas okazał się idealny!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz